Ponad rok przygotowań, czytania, szukania po internecie. Obejrzane filmy, przeczytane książki, artykuły. Kontakt na facebooku z ludźmi stamtąd. Czy było tak jak się spodziewałam? Było pod każdym względem lepiej:
Miasteczko - myślalam, że maleńkie, biedniuteńkie, zaniedbane, taka wioseczka. Zastałam ładne miasteczko, zadbane domy, uroczo pomalowane na pastelowe kolory, ozdobione roślinami, kwiatami, pnączami.
Wyspa kamienna, bez zieleni - tak, większa część wyspy to kamienna pustynia, ale jak się rozejrzeć, jest tam trochę miejsc zielonych - okolice rezerwatu od Cala Pulcino na zachód (Vallone della Forbice i kilka jeszcze innych wąwozów tworzących duży pas zieleni), okolice campingu, okolice Cala Maluk. Ale również mnóstwo zieleni zdobi poszczególne domy - rośliny w donicach, rośliny rosnące między kamieniami, barwne pnącza...
Biedota, imigranci - nic z tych rzeczy... Włosi z północy boją się jechać na Lampeduzę bo się boją tłumu imigrantów, a tymczasem tym się różni Lampeduza od reszty Włoch, że tutaj ... nie ma imigrantów, nie ma żebraków, nie ma bezdomnych!
Słyszałam o braku czynnych bankomatów - a widziałam chyba trzy bankomaty (pewnie było ich więcej), ze wszystkich ludzie brali pieniądze. Mnóstwo sklepów, wiele spożywczych, otwartych (z przerwą na sjestę) do późnego wieczora. Mnóstwo restauracji, barów, pizzerii (po południu raczej nieczynne, dopiero wieczorem). Stragany z owocami i warzywami na każdym kroku, czynne do nocy.
Początkowo wydawało mi się, że trudno się poruszać po wyspie, że nie wiadomo czy i kiedy jeździ autobus - a wystarczy się zorientować - to bardzo proste: są dwie linie autobusowe, każda jeździ co godzinę, jedna z miasteczka (Piazza Birgnone tuż obok kościoła) do Isola dei Conigli i Albero Sole, druga z tego samego miejsca do Cala Creta. Kierowcy autobusów poznają przybyszy bardzo szybko i pomagają jak mogą, wiedzą, gdzie kto wysiada... Bywa, że autobus odjeżdża z maleńkim opóźnieniem, bo kierowca też człowiek, więc stwierdza - spać mi się chce, muszę się napić kawy - ale potem wsiada i jedzie i za chwilę nie ma spóźnienia...
Żeby coś zjeść, coś kupić, coś załatwić - trzeba być w miasteczku. Żeby zwiedzić całą wyspę wystarczy wziąć samochód lub skuter na jeden dzień. Można się kąpać codziennie na innej plaży - dni nie starczy na wszystkie plaże...
Październik - poza sezonem: plusy - mało ludzi, niższe ceny, gorąco ale bez przesady. Nie ma tłoku na plażach, hałasu, dyskotek. Bałam się, że będzie problem z wycieczkami, ale po prostu było mniej łodzi, ale i mniej chętnych więc chętni znaleźli łódź i wycieczkę. Nie było takiej atrakcji, z której nie mogłyśmy skorzystać ze względu na to że poza sezonem. (no, nie był to okres wylęgu żółwiątek ani tańców delfinów...).
Minus - ja widzę jeden - od października skasowany był kurs autobusu o 21. Minus to ryzyko gorszej pogody, rzadko, ale jednak w październiku deszcz jest dużo bardziej prawdopodobny niż we wrześniu. Myślę, że najlepszy i najbezpieczniejszy okres na Lampeduzę, to sam koniec września i pierwszy tydzień października.
Myślałam, że tydzień wystarczy, żeby poznać doskonale wyspę, która ma 9 km. długości i 3 szerokości. I wciąż znajduję coś, co jeszcze można by tam zobaczyć... A w ile miejsc wrócić...
(te uwagi napisałam po powrocie z mojej pierwszej podróży na Lampeduzę, wróciłam tam w 2013 roku by wziąć udział w Wolontariacie na plaży Isola dei Conigli)
Komentarze
Bardzo proszę o sugeste i wsakzówki: )
Pozdrawiam!
Pozdrowienia dla "elity" :)
Cześć Arkadiuszu,
Prośba o podesłanie na priv jakiegoś kontaktu do Ciebie.
Wstępnie planujemy wakacje na Lampeduzie w 2 rodziny, ale jeszcze sprawdzamy kalkulujemy itp. mam wstępnie nagrany dom wakacyjny na 8 osób 5 dorosłych 3 dzieci. Ale może będziesz mógł cos polecić albo podpowiedzieć.
Co do mnie, to ja tam się wybieram w lipcu na obóz wolontariacki. Dzięki za zaproszenie, życzę fantastycznego wyjazdu i napisz jak było, bo ja napiszę :)
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.