To była nasza pierwsza podróż na Sycylię. Dojechaliśmy w nocy i dopiero wczesnym rankiem z balkonu hotelu zobaczyliśmy przepiękną panoramę Cefalu. Zachwyt nie minął kiedy zatopiliśmy się w wąskie uliczki miateczka.
Nie mogliśmy również odmówić sobie przyjemności wejścia na skałę La Rocca, górującą nad mistem skałę o wysokości 278 m n.p.m. Na szczycie znajdują się ruiny zamku i umocnienia z czasów bizantyjskich. Widoki z góry na Cefalu, a zwłaszcza na monumentalną, blisko tysiącletnią, romańską katedrę są imponujące.
Co ciekawe, Polacy wchodzą na górę za darmo. Z tego, co zdołaliśmy zrozumieć po włosku, ten ukłon w stronę Polaków wynika z jakichś międzynarodowych umów pomiędzy służbami ratownictwa górskiego.
No i polecamy czekoladowe lody sette veli - są pyszne!
Zwiedziliśmy też Palermo i katedrę w pobliskim Monreale - ta rzeczywiście robi duże wrażenie. Jednak nas bardziej zachwycił kościół św. Katarzyny, niedaleko fontanny wstydu w Palermo. Przepiękne sztukaterie, freski - to chyba najpiękniejsze wydanie baroku sycylijskiego. Kościół jest częściowo remontowany, dlatego zorganizowane wycieczki omijały świątynię, my jednak weszliśmy. Rusztowania w jednej tylko części kościoła, w żaden sposób nie przeszkadzały w podziwianiu tego pięknego miejsca.
Jeden dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Castelbuono. Dotarliśmy tam bez problemu autobusem z Cefalu. Miasteczko urocze. Akurat w tym czasie trwały obchody 20 rocznicy śmierci Giovanniego Falcone. Kościół na rynku w Castelbuono był pełen dzieci, trzymających zdjęcia zamordowanego sędziego. Widać, że Sycylijczycy starają się zaszczepić młodemu pokoleniu przeświadczenie, że mafia to zło.
Zachwyciła nas kaplica św. Anny w Dobrym Zamku, sam zamek także.
A Morze Tyrreńskie nawet w maju jest cieplejsze od polskiego Bałtyku w sierpniu.
Sycylia nas urzekła i myślimy o powrocie na wyspę w przyszłym roku, tym razem na jej zachodnią stronę. Musimy zobaczyć m.in. Erice.